Niebo to ma humor.
Jakie jest wasze zadanie z ukochaną Twin?
Macie razem wychować dziecko jakie nazwiecie Dar Boga (Maciej).
Tak mi „góra” przekazała.
I to dziecko będzie szybciej niż by się można spodziewać.
I będziecie żyć w miłości i zdrowiu 170 lat podziwiając co ten Dar Boga będzie robić.
Super, a teraz najlepsze….
W piątek matka mówi, że narobiła mi kłopotu bo przyszedł kurier z firmy niewiadomo jakiej i zostawił paczkę jak złodziej, dosłownie uciekł i co teraz?
Paczka od niewiadomo kogo z Anglii do jakiegoś gościa na ulicy Bliźniąt (tutaj z 500 mieszkań jest) z tel do jakiejś kobiety na drugim końcu kraju co nie wie o co chodzi.
Otwieram paczkę (ponad 6 kg paczkę) a tam … KOMPLETNA WYPRAWKA DLA CHŁOPAKA a do tego nożyczki.
Mówię, Papa a po co nożyczki??? … Papa na to… będziesz przy porodzie ciapku 😉 mi wpadło z góry a dzisiaj właśnie, że mam to Wam napisać na fb i tutaj.
I co powiedziecie? Znajdowanie złotych pierścionków na ulicy albo wpadanie w zloty samochodów z rejestracjami 9999 to przy tym pikuś.
Pierwsze co wyciągam to … (paczka z UK przypominam). Widać na foto.
Tak… to będzie 8 cud świata i wielokrotnie lepszy niż tata hihih.
Jak już się wypłakałem ze szczęścia to powiem Wam, że kochać Twina wzniosło się na poziom galaktyczny, planety nie starczy ;)))
Kocham Cię moja Królowo!
- ŻYCIE przed….
Otóż żyjemy, walczymy o przetrwanie w tym egotycznym świecie.
Normalni ludzie często ateiści, materialiści.
Pouzależniani emocjonalnie, od tego, tamtego itd..
Często wiele związków, często szukamy tego czegoś, nie możemy tego odszukać.
Często ogromnie poranieni emocjonalnie, zamknięci w sobie, często trwający w osądzie, że miłość jest zła.
Często wiele firm, wiele etatów za sobą.
Często zgwałceni, często porzuceni, często w depresji, często świat jest zawzięty.
Często mają tyle doświadczeń w życiu, że starczy na kilka wcieleń.
Bywa, że wierzą w jakąś duchowość ale to zupełnie inna bajka niż religie, a często są zagorzałymi wyznawcami religii.
Generalnie ludzie ze swoimi problemami i pomysłami na życie jakie często nie wychodzą.
A teraz prawdziwa historia i takie też są etapy, praktyka a nie teoria 😉 - Przygotowanie…
Całość z punktu pierwszego dąży to przygotowania do spotkania Bliźniaczych Płomieni.
W naszym przypadku było to biznesowe spotkanie, ona Prezes pewnej firmy, ja współwłaściciel innej jakiej oferta uzupełniała ofertę Beaty. Ot takie spotkanie z fajną dziewczyną i tyle….
tyle, że… u mnie od tego momentu zaczęło wszystko się dosłownie sypać, kasa, firma, związek coraz bardziej z rozsądku i uzależnienia. U niej jej nurkowanie w firmę, rozstania, ból związków do momentu obiecania sobie, że faceci to chuje i NA ZAWSZE BĘDZIE SAMA 🙂
To było w 2016 roku. - Taniec się zaczyna…
Ten taniec Bliźniaczych Płomieni, ta droga do siebie a oni pojęcia nie mają kim są.
W 2018 roku wiosna, splot niedorzeczności spowodował odnowienie kontaktu między firmami.
10.04.2018 pojawiłem się motocyklem w jej firmie, spóźniony, w ciuchach motocyklowych, będący w wypalonym związku (pomimo, że z byłą udawaliśmy sami w sobie, że jest super) i ona nagle ta sama ale zupełnie inna.
Mądra piękna Beata, słuchająca mnie i patrząca w oczy tak, że język mi się plątał.
Jak sama powiedziała ona nic z tego nie pamięta, nie ważyła nic zakochała się i tylko pamiętała, że on mądrze gadał.
Pojechałem do domu wieczorem dostałem SMS czy dojechałem…. odpowiedziałem… i tak się zaczęło.
Zaczęliśmy klikać na whatsupie, gadać … relacja się rozwijała, ona zakochana ja też ale firma długi związek nie ma jak się z tego wyplątać.. i doświadczenie… materializm… hehe gówno jest wart, jestem przygnieciony materializmem nie mogę złapać oddechu tak bym chciał być z nią ale nie mam jak bo będę w ruinie.
Nagle kasa nie jest ważna kariera nie jest ważna.
Spotkanie prywatne, pierwsze, jestem służbowo 10 czerwca w Warszawie widzimy się wieczorem, nie możemy się nagadać, zbieram się na odwagę przytulam i ona zamotana, nie chce ale chce w końcu się poddaje, przytul mnie. Oglądamy filmy tacy tylko przytuleni, szczęśliwi….
Kolejne spotkanie nie dochodzi do skutku, ona się dowiaduje, że jestem z kimś, osądza się, jak może itd.. nie pyta nie mówi, ja rżnę głupa bo nie chcę jej stracić. Ego dochodzi do głosu w obu i motają się.
Kolejne spotkanie prywatne, jestem prywatnie 01.07 w Warszawie, wyrwałem się do niej, spędzam cudowny dzień, myślę o tym jak się wyplątać z życia dla niej, ciężkie to. Ona wie, że z kimś jestem ale nie pyta, ciągle tylko mówi, że nie nadaje się na tę trzecią.
Wracam i mam za dwa tygodnie wyjazd z partnerką do Egiptu, takie wymęczone latami wakacje życia bo tyle lat tylko inwestowanie i zapierdol…
Wysyłam półsłużbowego maila z informacją, że lecę do egiptu, oczywiście Beatę jakby po gębie ktoś natrzaskał, bardzo się zawiodła ale przeżyła.
W dniu wylotu dzwonię z lotniska, muszę kończyć ona prosi takim głosem, że serce mi pękało… nie kończ.. nie kończ…
Duch Święty czuwał… jakby powiedziała, nie leć, kocham… to bym zostawił wszystko i pojechał do niej do Warszawy, co by się działo u mnie, pełna ruina. A więc poleciałem.
Egipt to były dość gówniane wakacje mojego życia, ja po prostu ciągle o niej myślałem i słyszałem ten głos, a wiedziałem, że nie mam jak się wyrwać z własnego życia, Internet padał, ja tam ciągle rozwalony, że nie mogę tak rzucić wszystkiego bo całe życie legnie w gruzach, po prostu będę skończony finansowo i nawet nie będę miał gdzie mieszkać, i pewnie ona wtedy i tak nie będzie mnie chciała. Wróciłem dzwonię.. nie odebrała. Poczułem nawet ulgę, że to zakochanie to by narobiło strasznego bałaganu… a ona wtedy już KOCHAŁA. - SEPARACJA numer 1
No to nie odebrała ja wracam do swego życia, ok znowu kontroluję siebie ale czuję, że wiele lat z aktualną partnerką to ruina tylko jak jej powiedzieć jak się z tego wyplątać tak aby nie nie poszła z torbami bo o ona temu winna.
A w firmie coraz gorzej, wszystko wszędzie się sypie.
Szwankuje zdrowie aż … nasi wspólni klienci wymuszają kontakt i odzyskujemy kontakt biznesowy ot wymieniamy się mailami i wracamy do żywych, kontakt jest fajnie się gada klika i jest taki flow…
Pod koniec roku ląduję w szpitalu w celu wymyślenia co ja mam z drogami oddechowymi bo w kółko chory byłem.
Beata zaniepokojona było to czuć, gadamy, mailujemy służbowo ciut prywacizny, nagadać się nie można i tak czas leci.
W sylwestra o 1 w nocy dostaję fotkę szampana jaki jej służbowo wysłałem i życzenia takie od serca.
Od serca jej odpowiadam i tak się zrobiło znowu prywatnie między nami.
W międzyczasie rozwiązywały się sprawy finansowe tak, że mogłem myśleć o tym, żeby w spokoju coś zrobić ze swoim życiem. - Powrót i zamiana ról.
Ja pragnąłem znaleźć kogoś, poznałem pewną kobietę chciałem się umówić z nią w Warszawie, tak tak, tkwiący w związku ale szukałem kogoś, Beaty nie brałem pod uwagę bo przecież zerwała kontakt i nie chciała, NIC nie powiedziała, że kocha. Twardo nic nie mówiła.
Jest 30.01.2019, kobieta nie dojechała.. cuda się działy i nie dojechała, we mnie wstąpiło coś nie wiem co i dzwonię do Beaty, że mam kwiaty i jadę do niej, pół godziny się opierała aż się poddała. (Mój Anioł wie, że te kwiaty były dla innej, wtedy nie wiedziała). Zapomniałem chleba jedliśmy suche bułki, najwspanialszy posiłek w moim życiu.
Spędziłem z nią piękny romantyczny wieczór i SIĘ ŚMIERTELNIE ZAKOCHAŁEM 🙂
Kiedy wychodziłem od Beaty postanowiłem, że zmienię się dla niej, zakończę co mam zakończyć i zacznę nowe życie z Beatą. Ot nie ważyłem nic po 20 latach ja się śmiertelnie zakochałem, to był ten stan jaki tyle lat się unikało bo zawsze kończył się wielkim rozczarowaniem.
Wtedy doświadczyłem BOŻEJ MIŁOŚCI, to jest stan kiedy dusza na chwilę doznaje przebudzenia i rozpoznaje czym jest BOŻA MIŁOŚĆ, miłość Źródła, miłość Boskiej Mocy, ta wielka bezwarunkowa miłość.
I to moi drodzy jest ważne!
Oczywiście pojęcia o tym nie miałem i natychmiast wyrzuciłem to na Beatę… oooo DAJ MI TO DAJ MI TEGO WIĘCEJ….
Ona dzień później mówi, o tym, że jak będę kolejny raz to mi da klucze, mamy się znowu widzieć ale… Duch Święty działa, nie udało się bo musiała wyjechać a z każdym dniem zaczynała uciekać a ja gonić.
I tak już zostało. - Czarna noc duszy.
Beata ucieka i ucieka, aż po miesiącu dostaję SMS, że przemyślała sprawę i może zostaniemy przyjaciółmi bo ona już się zawiodła na związki na odległość nie pasujemy wzrostem itd..
Ja w środku działań zamykania dla niej starego życia z postanowieniem, że jak się zobaczymy to jej wszystko powiem a tu po prostu mnie zabiła tym SMS. Dosłownie wspólnik woził moje zwłoki. Chciał mnie do szpitala podrzucić bo serio ja nic nie pamiętam. W nocy odpisałem Beacie, że ją ogromnie kocham i wszystko może być ok niech mnie nie zostawia. Wszystko tylko nie to… straciłem wszystko ostatnie cokolwiek dla którego było warto żyć.
Dosłownie śmierć.
Wieczorem napisała, że odpisze, wróciłem do żywych, wróciła nadzieja.
Ona w szoku, że ją kocham ja po prostu przechodzę do czynów swoim życiu, zakładam firmę, rozstaję się z partnerką z dnia na dzień ląduję w mieszkaniu u mamy, nic mnie nie interesuje muszę zamknąć życie bo jest nadzieja.
Beata ucieka i ucieka, jedzie na wakacje po nich ma zdecydować.
Wraca kilka dni jest ok jadę do Warszawy mamy się zobaczyć ale… znika, nie odpowiada. - Separacja 2
Znikła, ja się nie odzywam ona się nie odzywa.
Po jakimś czasie odzyskuję kontakt, ona usunęła fotę na whatsupie ja ją zaczepiłem sms.
Rozmawiamy, nie możemy się nagadać znowu gonię, i tak krok po kroku gonię i gonię mozolnie odzyskujemy kontakt i ona się decyduje na spotkanie na neutralnym gruncie. - Powrót i ucieczka
Siedzimy w knajpie, czas leci a my zasłuchani, zapatrzeni w siebie, dwoje szczęśliwych ludzi.
Ona mnie odwozi do hotelu, po drodze mijamy niedorzeczną historię, ktoś wiezie ogromny balon w samochodzie, robię przez szybę foto… to foto przyda się później.
Spotykamy się z dwa tygodnie później, odwiedzam ją w Warszawie, spędzamy super weekend, jeździmy w poszukiwaniu doniczek dla mojej mamy. Spędzamy wspólnie czas jest cudownie.
Ja w kółko potem męczę o spotkanie, ona ma problemy w pracy, w końcu do nich się przyznaje.
Widzimy się z dwa tygodnie później ona zła jak osa, jest to zupełnie inny weekend niż wcześniej.
Już jest tylko gorzej. Pytam czy mam pojechać do domu, ale Becia nie chce mnie puścić.
Wracam planowo, i tak raz drugi wyżywa się na mnie, przestaję się odzywać bo czuję, że to idzie w jakiś ślepy zaułek.
Odzywa się po kilku dniach tylko po to aby znowu się na mnie wyżyć i w dniu kiedy mieliśmy się zobaczyć bodajże 08 lipca 2019 dostaję bana bez słowa. Koniec znajomości. Ja już czuję, że to nie ma sensu, trzeba odpuścić tę dziewczynę bo po prostu nie chce, nie dam się też traktować jak gówno po co mi to, prawie pół roku starania i nic.
Czekam aż przeprosi a ona wpada w tryb „nie znam pana” - Separacja 3
Czas mija ona się nie odzywa, ja po prostu staram się ułożyć życie, potraktowała mnie jak gówno, tyle starań i nic. Ok, życie. Wszyscy mi mówią, że to nie ma sensu jak ona mnie traktuje, nie jest warta tego, przy okazji mi wychodzi, że jej „sukces” to w sumie oszukiwanie siebie bo wszystko na kredyt, mit kobiety sukcesu odrzucającej mnie bo ja nie mam sukcesu nieco pęka… ale zaczynam dostrzegać, że miała rację.
Zaczynam widzieć, że to co w gniewie mi pisała i mówiła to prawda o mnie, coraz bardziej to dociera i rozumiem, że jeśli chcę z kimś być to muszę ja się zmienić. Niezależnie z kim bym nie był to moje uzależnienie od seksu, moje uzależnienie od pracy i mitów o materializmie nikomu nie będzie się podobać. To, że jej nie powiedziałem, że jestem w wypalonym związku też mam przed oczami, to, że ściemniałem o singielstwie też mam, i ten jej głos z lotniska… nie kończ. Jakbym mógł cofnąć czas ale nie mogę…
Zaczyna się też tęsknota, Beata mi siedzi w głowie do wyrzygania, rano, w dzień, w nocy, nie mogę pracować, jak na złość w kółko muszę być w Warszawie, każdy wyjazd to tortura.
Wpadam w totalną depresję.
Spada mi na głowę książka o hooponopono. - Cud 1
Jest połowa sierpnia, mozolnie i topornie odkrywam hooponopono w praktyce, to nie są tylko te 4 słowa, to praca w sobie, nie wiem jak to robić ale robię, przynosi to ulgę, tęsknię ale chcę się tego pozbyć bo wariuję.
Jestem kolejny raz w Warszawie, błagam Boską Moc o pomoc bo chcę się autentycznie zabić wariactwo tęsknoty jest ogromne, każda wizyta to jechanie pod jej okna aby tylko zobaczyć czy żyje, czy tam mieszka.. tak się kończyły moje wyjazdy służbowe, po pracy odwiedzałem jej ulicę.
Jadę koło jej pracy jest przed 15tą, błagam Boską Moc o pomoc o znak albo żeby mnie zabrała bo już nie mogę…
nagle na środku wisłostrady mijam Beatę w samochodzie. Ja motocyklem ona samochodem, nie ma jej w biurze widzę tylko jej cudowną fryzurę i jej SZOK. Ona się tam bardziej diabła spodziewała niż mnie, ja też. No ale jestem na środku wisłostrady co robić, ona ucieka w boczną uliczkę… pojechałem dalej.
Jednak coś się zmieniło, poczułem, że będzie ok poczułem, że jest nadzieja, takie spotkanie to cud, to jak 6 w totka i się nie działo bez powodu. Wraca nadzieja.
Oczywiście nikt w to nie wierzy, przyjaciel mówi, oszalałeś.. ja mu na to pamiętam nr rejestracji…. i przypomina mi się fotka robiona przez szybę… Zgadnij czytający co na fotce było… ano nr rejestracyjny Beaty samochodu (naklejka na szybie) zgadza się… przyjaciel w szoku, mówi, „wiesz ona to dzisiaj ma nieprzespaną noc” i tak było… - Separacja trwa praca nad sobą
Z biegiem czasu dochodzę do tego, że WSZYSTKO co mi powiedziała Beata w nerwach było prawdą o mnie, ostro wypieraną. Mam przed oczami siebie i chcę to zmienić. Oprawczyni zmienia się w przewodnika, w końcu w wybawiciela.
Doniczki rozpaczy stają się doniczkami miłości, każdego dnia budzę się i widzę na balkonie doniczki kupowane z Beatą.
Te same, tak samo neutralne ale moja głowa nadaje temu inne znaczenie.
Mam znaki, że będziemy razem, a to mi się coś śni a to coś mi mówi, że tak będzie, często coś mi mówi co mam robić i robię to, zaczynam powoli się słuchać mieć więcej spokoju.
Zamykam powoli sprawy z byłą partnerką, odszukuję siebie, zaczynam się cieszyć tym, że jestem, bycie samemu przestaje być udręką. Jednak ciągle Beaty nie ma, zaczynam rozumieć, że ona już nie wróci nigdy, układam sobie życie.
Poznaję kobietę marzeń, piękna, zakochana i bogata, znajomi w ekstazie, wreszcie Piotr wróci do żywych… jednak ciągle nie coś jest nie tak. Ciągle czuję, że to nie jest to, nie rozwija się ten związek jak trzeba, ona mnie goni a ja nie daję się „usidlić” 😉 gdzieś ciągle jest w głowie Beata.
Mamy bodajże końcówkę października 2019. Kończy się umowa z klientem, musimy dograć nową.
Znowu sytuacja poza nami powoduje, że Beata w końcu odpisuje na maila od klienta, pamiętam jak dzisiaj.
„Cześć WAM możecie podpisywać” … jesteśmy na Ty… odpisała, służbowo ale odpisała … i nagle w głowie głos TWIN FLAMES …. co to kurwa jest??? Pamiętam, że wspólniczka pojechała do domu bo ja odleciałem w pracy, wypięło mnie z życia… TWIN FLAMES….. szukam … dowiaduję się, kim jestem, czytam Internety a tam wszystko o mnie o nas o Beacie… ojej rozumiem… buuum w głowie już rozumiem co się dzieje….
Tęsknota mija.. ale nie uzależnienie 🙂 już wiem po co to robię… ZAPRAGNĄŁEM OŚWIECENIA.
Zapragnąłem jak najszybciej wykonać swoje. - Separacja gwałtowny rozwój duchowy / przebudzenie Kundalini.
Poznaję odpowiednie osoby, trafiam na Youtube gdzie widzę u pewnej osoby film z Michałem.
Po sekundzie pragnę go poznać.. czuję, że MUSZĘ go poznać.
I tak się dzieje przy okazji rozwijam się przy pomocy tej pewnej osoby 😉 poznaję smak oświeconego ego.
Poznaję WOW jak się budzi moc duchowa, jasnoczucie, jasnowidzenie, widzę tysiące znaków, czuję Beatę, czuję czakry serca, korony, trzecie oko, poznaję najskrytsze tajemnice Beaty i jej emocji, staję się wielki, power jest, będę naprawiać świat, jest tyle zła, które naprawić trzeba. Robimy z tą osobą team naprawiaczy świata.. jeeees coś znaczę…
W międzyczasie Michał mi daje Drogę Serca Jeshuy i namiar na Izę i kurs Aramejskich Błogosławieństw.
Jedzie do Izraela w CISZY I W SOBIE odszukiwać siebie… i nagle mam problem, czuję, że coś z tą osobą jest nie tak, Michał ma swoją BP bardzo rozwiniętą duchowo, pracują w sobie, w ciszy.. a ja robię jakiś zlot naprawiaczy świata…
koniec końców łapię ową osobę na ściemnianiu, obejmuję świadomością, że jestem Bogiem, że we mnie jest Bóg, jeszcze z tą pychą, że mogę wszystko ale to praca w sobie.
Jadę do Michała i jeden raz w życiu pracuję z jego BP. Ta to dopiero jest ekonomiczna kobieta.. po prostu dowiedziałem się od Michała, że ona gdzie będę spać pracuje nad sobą i tam jest dobra energia.. mam ZAPAMIĘTAĆ dobrze co mi się przyśni tak ona prosiła.
Przyśnił mi się sen o oświeconym Ego i tym jak Beata będzie cierpieć kiedy ja się nie ogarnę w tym temacie.
Przyszło zrozumienie, że świat jest iluzją, kasowanie było starego oraz ten 1%… uwolnienie się od BEATY.
Tak… trzeba wszystko oddać aby dostać, mam moc JAM JEST pragnę byc z Beatą ale… ona nie wraca.
A końcu rozumiem.
JAM JEST.. WYKONAWCA WOLI OJCA ON JEST SPRAWCĄ A JA SAM Z SIEBIE NIC NIE CZYNIĘ. Zapamiętaj czytelniku dobrze te słowa.
W końcu puściłem Beatę, przychodziła w snach skonfudowana, że to przecież abym serce oczyścił, w końcu Bóg mi objawił to wiszeniem nad przepaścią razem z Beatą, nie mogliśmy ruszyć, ktoś musiał się puścić bo staliśmy w miejscu. Pocałowałem ją i puściłem się w czerń, w nieznane. Oddałem siebie bo ją tak kochałem.
Uwolniłem się. - Cud 2
W ramach uwalniania pokasowałem wszystkie fotki, rozmowy z Baatą, wyłem przy tym i kasowałem. Nie mogłem skasować jednego pliku od niej… Grechuta tam się darł… WIOOOSNAAA WIOOSNAAA… w końcu sformatowałem dysk.
Jakiś tydzień po puszczeniu się liny i poleceniu w czerń….
ZMATERIALIZOWAŁA SIĘ FOTKA … tak… 1000 razy kasowana fota Beaty się po prostu zmaterializowała na komputerze.. zbaraniałem…. ale cieszyłem się jak dziecko wsadziłem fotę jako tapetę. - Powrót
Niebo ma humor…
Kolejny klient zmusza nas do interakcji mailowej, Beata pomyliła pieczątki i napisała maila, że przeprasza cośtam cośtam, ja się odzywam ona odpisuje i nagle dostaję maila muszę Cię przeprosić bo Cię obraziłam.
Jeszcze mi ego zagrało, no to przepraszaj… ale ona ciągle coś nie pisze 😉
14.02.2020 o 2 giej rano spłakany przepraszam ją SMS, że zamiast czekać na przeprosiny powinienem jej podziękować, wiem kim jesteśmy itd.. Beata dowiaduje się, że jest Bliźniaczym Płomieniem… i dociera to do niej 🙂
Jest 14.02.2020 godzina 11ta… zostaję odbanowany na Whatsup i słyszę ten wyśniony po nocach sygnał wiadomości od niej. Już wiem, że nic nie będzie jak było.. już wiem, że BP to prawda i zaczyna się droga we mnie oraz droga Beaty. - Koniec uciekania
Beata ma przebudzenie Kundalini. Oczywiście okazuje się, że także u niej były wielkie zmiany, jest rozwinięta duchowo, to inna osoba niż te miesiące temu. Wiele rozumie idzie swoją drogą. Ja uczę się pomocy jej w jej drodze, często jest to sprzeczne z moją intuicją i umysłem. To co wyczynia Duch Święty naprawdę jest niepojęte. Po prostu trzeba się temu podać. Beata po latach w końcu zdobywa się na trzy słowa, przełamuje klątwę 😉
słyszę PIOTR KOCHAM CIĘ.
Jest…. cóż.. Grechuta miał rację… jest PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY a ja jadę do Beaty bowiem miałem przykazane, jak tylko powie te trzy słowa mam się spakować i pojechać.
Środek epidemii w PKP tylko ja i jadę.
Spotykamy się, Beata powiedziała cudownie prawdziwe słowa.. WIESZ CZUJĘ, ŻE NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAK JAK BYŁO. - Praca nieświadomego ŚWIADOMEGO JUŻ BP 🙂
Praca się zaczęła już w PKP 🙂 ona w szoku, że ja jadę, chce mnie zobaczyć ale wirus.. ma wolną wolę, decyduje się zobaczyć.
Spędzamy weekend i kilka dni po, razem.
To cudowne połączenie spotkania kochających się ludzi z… pracą… ano … teraz Beata musi się rozwinąć duchowo.
I powiem wam, że faktycznie to świadome BP zderza się z energią tego drugiego i jest to dla obu czas wytężonej pracy.
I mamy dzisiaj 11.06.2020 Beata po spotkaniu poprosiła o to, że musi pobyć sama.
Do 20.04.2020 dostawała intensywnie różne sprawy związane z rozwojem duchowym, co często wyglądało jakbym był oprawcą bo faktycznie jesteśmy lustrami 🙂 a więc zawsze jakoś Duch Święty kierował aby ona dowiadywała się o swoich osądach i tym co ma przed sobą.
A od 20.04 zanurkowała w siebie. Tyle, że to inna bajka… bez banów itd..
Becia wie, że jestem na odległość myśli, wie, że jest tu kochająca ją istota i ona ma podejmować decyzję co dalej.
Ot praca w sobie.
Ja z kolei mam czekać i robić inne rzeczy jakimi chce się mną przejawić Boska Moc.
Co też czynię z radością trwania w pragnieniu więcej Boga w sobie.
(update) 15.07 Mi się śni że mam się odezwać, Beacie się śni, że się odezwę.. to się odzywamy 🙂 tak wygląda prowadzenie Boga. Beata kończy się wykuwać a i ja też ciągle się rozwijam. - Wykuwamy się dalej 🙂
Ja od lipca miałem przykaz z góry aby zanurkować w siebie i zajmować się jedynie interakcją z Beatą.
Oraz zrozumieniem, że tak naprawdę to nie ma Beaty, ludzi i niczego poza Bogiem 🙂
Wykuwaniem siebie jako punktu świadomości przez jaki przepływa to co ma się stać.
Świetna sprawa.
A Beata odbiera swoje doświadczenia.
I tak lecimy razem coraz bardziej rozumiejąc, że wszystko się dzieje poza nami.
Dzisiaj 25.10.2020 mam wrócić do nagrywania, to wróciłem.
I robienia tego z Beatą co dusza chce abym robił bez patrzenia się z ego na konsekwencje. Po prostu nie ma konsekwencji, my jedynie nie ogarniamy egotycznym umysłem jaki jest plan Boga na to co mamy odegrać tutaj. - O znowu ban 🙂
Po akcji jaką tylko niebo może wymyślić dostałem bana 31.10.2020.
Tym razem „góra” dokładnie mi objawiła co się stanie i po co ten ban jest.
Oczywiście wszystko się dzieje samo, wolna wola jest iluzją, zawsze dzieje się tak jak Bóg chce, nawet jak nam się wydaje inaczej. To był czas dla mnie i dla Beaty. Czas na przygotowanie do wykonania zadania, na stanie się świadomym, że tylko miłość (Bóg) jest rzeczywista. Ja miałem piękną rundę pozbywania się oczekiwań, osądów z bardzo głębokiej podświadomości. Poddania się procesowi i stania się świadomym co to za zadanie jest. No i… był to czas na ugruntowane w sobie po prostu postrzegania Beaty jedynie jako PEŁNI. W pełni oświeconej duszy bez braków (tak naprawdę to każdy jest mistrzem na tej planecie i wykonuje wolę Boga bo tylko On jest, a reszta to złudzenia ego).
A wiecie, że świadomy BP tak naprawdę ucieka? Ile mi wyszło, że nie jestem godny miłości to szok. Przypomniały mi się młodzieńcze czasy kiedy sobie wyobrażałem czym jest wielka miłość, związek, rodzina itd… potem dostałem od życia wpierdol po to abym zapomniał te marzenia i sobie je przypomniał, aby stać się godnym tego wszystkiego i świadomym po co to wszystko było co jest teraz i co będzie.
I tak runda za rundą powstaje Królowa z Królem bez naleciałości ze snu jakim jest ten świat, aby iść razem dalej wykonywać wolę Ojca i jego plan.
I tak w spokoju i pokoju czekam na moją Królową aż zakończy swoją rundę i się odezwie.
Jest 15.02.2021…
Plan Ojca jest cudowny a Beata to ta jedyna.
Wszystko co się działo do tej pory co by to nie było to część tego Boskiego planu.
Nic nie planuj zaufaj Boskiej Mocy! 🙂 - Święty związek.. prawdziwa Unia.
Zrozumienie, że my od początku byliśmy w świętym związku to dopiero heca 😀
Poddasz wszystko dostaniesz wszystko… obie strony muszą wykonać swoją pracę duchową. I poddać się woli Boga. 'Święty związek” (Unia) to związek dwóch pełnych siebie ludzi, chcących aby wola Boga się nimi przelała na całość stworzenia.
To inna bajka niż związek gdzie szukasz w kimś tego czego nie masz w sobie. To związek gdzie jak ktoś mówi, muszę pobyć sama, nie masz poczucia straty. Po prostu kochasz i pozwalasz.
Kiedy ktoś mówi, Bóg prosił abym pojechała/pojechał na koniec świata i robił tam coś sam, to nie masz poczucia straty bowiem miłość to wszystko bez oceniania.
To nie jest przywiązanie do ciało-umysłu drogiej osoby.
To jest ukochanie na łożu śmierci ze zrozumieniem, że tak miało być.
To jest bycie pełnym siebie człowiekiem.
Beata mi nic nie może dać. I o tym się dowiedziała. Ja jej też, bowiem nie mogę jej nic zrobić za nią w jej głowie. Więc koniec końców bycie razem jest wyrażeniem treści a nie formą samą w sobie.
Jak mi Bóg powie, bądź teraz 20 lat z XYZ i wychowaj z nią dziecko to ja się pakuję i jadę do Ciebie 🙂 . Bóg mi jednak mówi, że jest mi pisane moje BP i mamy razem wiele do zrobienia.
Wiec jest to forma wyrażenia treści jakimi Boska Moc chce się nami objawić a nie związek jako forma ziemskiej miłości.
Jezus był BP, Magdalena właśnie pomagała mu przejść drogę, oni doskonale wiedzieli co będzie i to, że ona będzie miała wiele zadań po śmierci ciało-umysłu Jezusa. I w ekstazie na to czekali bowiem tak nimi się chciał Bóg przejawić a świat jest iluzją.
Pamiętaj JEDYNY BP to BÓG 🙂 to jest Twój prawdziwy Bliźniaczy Płomień, nawet ten ziemski BP nie jest w stanie Cię dopełnić. Ten ziemski to najbliższy Tobie przyjaciel, to Ty, Twoja dusza z własną tożsamością i on też ma swojego BP… BOGA 🙂 Bo tak naprawdę nie ma nic poza Tobą, wszystko i wszyscy to jeden wielki umysł Boga. Stąd po to są BP bo Bóg jakoś się chce każdymi objawić i po to są tutaj w końcu w tzw związku fizycznym, jeno oni wtedy rozumieją, że to jest forma do przekazania treści a nie treść sama w sobie. Nie jesteś po to z BP aby być i się cieszyć życiem zdobywając wspólnie symbole śmierci (tego świata)… jesteś po to aby się zbudzić ze snu, że jest coś poza Bogiem. I BP nie są niczym wyjątkowym, dusza jak dusza… bo wyjątkowość misje itd.. to domena ego…po prostu jesteście przejawem Boskiej Jaźni.
Bowiem na końcu tej drogi przychodzi zrozumienie, że jedynym Bliźniaczym Płomieniem jest Bóg/Boska Moc.
Trwając w owym pokoju, który na zawsze jest poza wszelkim zrozumieniem, dusza odpoczywa. Ani nie pragnie ona rzeczy tego świata, ani ich nie osądza. Uczy się wzniosłej sztuki tego, co zostało nazwane „oczekiwaniem na Pana”. To zwyczajnie oznacza, że dusza porusza się w zgodzie z wolą Ojca i już dłużej nie jest w stanie brać pod uwagę innego sposobu działania. Dusza odziewa się płaszczem sługi.
Wiedz jedno: nic, co umysł człowieka jest w stanie sobie wyobrazić, nie może przynieść duszy takiej głębi pokoju, tak wielkiego spełnienia, takich wyżyn niewyrażalnej radości, jak potrafi to uczynić służba. Oświecenie, w pełni zrealizowane, rodzi sługę tak pewnie, jak kwiat rozkwita nagle swą pełnią z dobrze zasadzonego i pielęgnowanego nasiona.
Jeszua
Jak poradzić sobie z podczepami, złą energią, duchami, demonami i co tam jeszcze się boisz…
Na zdjęciu widzisz Boga.
Bóg jak to Bóg jest nieskończonością.
Jak Cię wnerwia słowo Bóg, bo Ci się kojarzy z dziadkiem sadystą w kościele 😉 to sobie wsadź słowo Źródło, albo Wszechświat, albo Energia, albo Żelek o ile uznałeś, że Żelek to siła jaka spaja wszystko.
Ponieważ Bóg jest nieskończonością to nie ma nic poza nim.
To proste coś co jest wszystkim jest po prostu wszystkim.
To właśnie jest nieskończoność, nie da jej się ogarnąć ani przekroczyć, nie da się z niej wyskoczyć, nie da się z niej oddzielić.
W niej się zawierają wszelkie wymiary, światy, planety, galaktyki a nawet pierd z dupy.
Tak! Pierd z dupy nigdy nie jest tam jakimś pierdem tylko jest Boskim szerzeniem się pierdem z dupy.
Ponieważ nawet pierd nie jest poza nieskończonością, chociaż jak Ci się pryknie podczas odbierania nobla to możesz pragnąć aby jednak poza Bogiem ten pierd był 😉
Zauważ, że aby zaobserwować to co narysowałem musisz się pozornie oddzielić od tej nieskończoności.
Nie da się zaobserwować z zewnątrz czegoś będąc wewnątrz tego.
I tak powstało ego… ja Piotr, Ty, jakieś inne ciało, planeta, byt co się do ciebie doczepił, wampir, i ogólnie to co się boisz, że od tego źle się czujesz, umrzesz i będzie boleć.
Taka rola ego jest, po prostu możesz rozpoznać, że jest ono złudzeniem poprzez jakie Bóg się obserwuje.
Bóg się po prostu szerzy, bo wszystko nim jest.
Dlatego jak jesteś przeświadczony czy przeświadczona, że coś ci się podczepiło co wysysa ci energię, to masz dwa wyjścia.
Wierzyć w swoje ego lub ego duchowe, czyli oddzielenie od tego czegoś i szukać na zewnątrz pomocy.
Może trafisz do szeptuchy, może do wróżki, może do psychologa, może do księdza, może do rolnika co ci szałwię sprzeda i będziesz w pocie czoła wykonywać jakieś chujemujedzikiewęże aby się pozbyć tego bytu.
Sprzedam Ci sekret, zauważ, że to TY decydujesz, że jakiś byt się odczepił. Osoba ABC mówi ci, że dokonała czynności XYZ a TY UWIERZYŁAŚ, że to się stało i byt odszedł w niebyt, oddzielił się od Ciebie. Znikł.
Tak samo wygląda sprawa z tym, że ktoś Ci kradnie energię, albo wibracja jest taka sraka i owaka… Zawsze jak przyjmiesz punkt widzenia ego oddzielasz się od tej nieskończoności i wypychasz poza Boga. Nigdy tak naprawdę się nie dzieje ALE TY SIĘ BOISZ, boisz tak naprawdę, że Bóg nie jest wszechmocny i Cię nie kocha i jesteś poza nim.
Oczywiście dla ego jest łatwe zaufać temu, że coś POZA TOBĄ ma moc wpłynąć na Ciebie albo coś Ci ukraść. Tylko… ego nie istnieje.
Przykładowo… mój partner jest fufu… jeśli tak… to co z nim robisz w związku… i tutaj jak będziesz w pełnej uczciwości wobec siebie okaże się, że… BOISZ SIĘ, boisz się, ze nie dasz rady, boisz się, że umrzesz z głodu a dzieci będą sprzedane na organy itd.… STRACH…LĘK…
To jest jedyna energia jaką uznaje EGO 🙂
Jest jeszcze jedna siła i ona jako jedyna jest rzeczywista. To miłość. Energia miłości jaką wszystko jest. To właśnie ta energia Boga.
Dlatego jest drugi sposób PROSTY, ŻE … ludzie BOJĄ SIĘ, że to nie może być tak proste… a tak naprawdę boją się, że stracą wolną wolę i swoją tożsamość. Boją się swojej Boskości i nieograniczoności jaka JEST POZA ICH TOŻSAMOŚCIĄ idącą z ego.
Jak coś ci się przyczepi do ciebie to pamiętaj, że jest JEDYNY PODCZEP, JEDYNY BYT jaki może Ci się podczepić do Ciebie… to TWOJE WŁASNE EGO.
To Twoje własne ego będzie Ci wciskać kity, że coś poza Tobą wpływa na ciebie.
Co rozrobić jak Ci ego podpowiada, że osoba ABC albo rzecz XYZ ma na ciebie zgubny wpływ i coś tracisz z tego powodu?
1. Przypomnij sobie ten rysunek, wszystko jest JEDYNIE nieskończonością, jest Bogiem, nic nie możesz stracić nic nie możesz zyskać.
2. POKOCHAJ TO I ZAAKCEPTUJ. TO nie znaczy, że masz rzucić się w ramiona osoby przy której źle się czujesz 🙂 Po prostu zobacz w niej jedynie Boga /Źródło/Pełnię jaka Ci pokazuje, że W SOBIE MASZ OSĄD.
3. Kiedy pokochasz to i zaakceptujesz to … to sobie pójdzie. Zmieni się albo odejdzie.
ZROBI SIĘ SAMO. Bo miłość to Bóg a Bóg po prostu łagodnie skoryguje w Tobie postrzeganie tego, że coś Cię może skrzywdzić.
Jeśli więc widzisz ducha, czujesz, że jakiś piekielny byt wysysa z Ciebie soki… to pokochaj to, zrozum, że nie ma nic poza Bogiem a Ty miałaś złudzenie, że to coś poza nim jest. Te byty wołają jedynie o miłość.
I przyjdzie taki moment, że staniesz się świadoma, że jedynie o miłość wołałaś sama wobec samej siebie.
A miłość jaką dajemy komuś w tym takiemu bytowi jest miłością do samej siebie, bo wszystko jest… tą właśnie pętelką jaka pokazuje, że wszystko jest jednym.
Zawsze zanurkuj w siebie i przestań się tego bać, przestań to wypierać, obejmij to świadomością, obejmij to miłością i POZWÓL BOGU DZIAŁAĆ.
Bo wszystko i tak się dzieje samo, trzeba tylko wyciszyć się, zanurkować w siebie i przestać się SIEBIE BAĆ 🙂 Bo nas tak naprawdę nie ma.
Czego się więc bać, jak jesteś jedynie wieczną Jaźnią, światłem światła, Stworzeniem Bożym będące jednym z Bogiem zatopionym w Bogu i szerzącym jego wolę… tylko możesz się bać tego co wychodzi z własnego ego… i tego można po prostu przestać się bać. Bo węże jadowite w głowie zawsze stają się ogrodowymi TYLKO TRZEBA JE POKOCHAĆ. Wtedy bestia staje się łagodnym oswojonym zwierzątkiem jakie sobie wraca do Boga tam gdzie jego miejsce.
Jaki z tego morał?
Zawsze TY decydujesz, Ty też decydujesz, czy jesteś już mistrzem czy uczniem, czy pniesz się do góry w oświeceniu czy już jesteś oświecona itd…
Kto o tym decyduje? Zawsze Ty.
To czy szeptuchy są złe, czy palenie szałwii jest złe, czy egzorcysta jest zły, czy 20lat w tybecie o wodzie w pozycji Ą Ę jest złe? nieeee 😀 To wszystko zawiera się w tej nieskończoności 🙂 Bóg się tak szerzy, dlatego możesz to równie zawzięcie kochać jak i kochać siebie!
Boże Narodzenie nadciąga przesyłam więc życzenia Tobie co to czytasz wraz z przesłaniem po co tu jesteś.
Bo nie tylko Twiny są tutaj po to, po to jest tutaj każdy. To jedyne zadanie jakie jest.
Życzę Wam MIŁOŚCI.
Miłości realizowanej.
Spędzajcie te dni z miłością.
Mówcie do innych czując do nich miłość.
Wybaczcie wrogom czując do nich miłość.
Wybaczcie tym co Was skrzywdzili czując do nich miłość.
Jedzcie posiłki z miłością, szykujcie je z miłością.
Kochajcie odkurzanie, krzątanie i gotowanie.
Róbcie to z miłością.
Zakochajcie się po uszy w kocie co zdemolował choinkę i w samej choince.
Wyczyście kibelek z miłością do kibelka.
Wyprasujcie ciuchy z miłością do ciuchów.
Po prostu pamiętajcie o miłości a zobaczycie wszędzie pełnię.
Zobaczycie, że miłość to jest ta siła jaka wszystko ożywia bo bez miłości człowiek się staje martwy za życia.
Nie chodzi tylko o miłość do partnera tylko o miłość do wszystkiego, o serce do tego co robicie i pamięć o tym, że TYLKO MIŁOŚĆ JEST RZECZYWISTA.
To ta siła jaka się szerzy chociaż ego nam podpowiada, że w wielu ludziach i rzeczach jej nie ma.
Ty decydujesz co czym jest bo wszystko się dzieje w TOBIE, więc jak wkładasz w coś miłość to dostajesz jej więcej.
A więc miłości Wam życzę!
Bo jesteś tutaj tylko po to aby kochać siebie, wszystkich i wszystko, niebo już tutaj od wieków jest, to tylko pozwolenie na to aby Tobą płynęła miłość.
Często się spotykam z tym, że ktoś mówi, wszystko jest energią… słowa niosą energię….Ciągle wypierają jednak to, że SŁOWA SĄ NEUTRALNE a niosą energię dla tego co ODBIERA TE SŁOWA.
TO TY JESTEŚ DYSPONENTEM ENERGII JAKĄ NIESIE JAKIEŚ SŁOWO. To nie ktoś mówi coś z jakąś energią TYLKO TY TO ODBIERASZ JAKO JAKĄŚ ENERGIĘ.
Przykładowo słowo GWAŁT… wielu powie… to słowo niesie niską wibrację… dla kogo?
Dla ego tego co to ocenia. Co czujesz? To słowo jest złe? Zaniża Ci wibrację? Czyli DOBROSTAN
Wybija TWOJE EGO z dobrego stanu, prawda?
Do kiedy nie oswoisz się z neutralnością tego słowa nie masz szans przerobić GWAŁT na coś co jest conajmniej neutralne.
Szczególnie jak ktoś Cię zgwałcił.
Nie da się zintegrować niczego co kojarzy Ci się z gwałtem nie będąc w stanie neutralności, będzie się to chować w sobie głębiej i głębiej.
Kiedy się to stanie neutralne możesz to pokochać i tak możesz pokochać tak naprawdę ten kawałek siebie samej czy siebie samego jaki się WYPIERAŁO i uciekało od niego w osądy ego.
Tego ego co jest nierzeczywiste tak naprawdę.
Zapytaj siebie jakie SŁOWA uważasz za ZŁE (czyli zaniżające Ci wibrację, to taki eufemizm osądu, że coś jest pozbawione miłości, czyli złe) a potem je pokochaj.
Bowiem do kiedy nie kochasz słowa KURWA… GWAŁT…ZŁO… to nie możesz pokochać samego siebie w tych obszarach gdzie te słowa symbolizują COŚ CZEGO SIĘ BOISZ ALBO COŚ CO OSĄDZIŁEŚ JAKO ZŁE.
I tak przeszłość lub lęk trzymają Cię w osobistym piekle bo jest ono tylko stanem umysłu. I możesz się z tego wyzwolić, jedną prostą decyzją.Kocham te słowa!
Kocham bo wszystko jest jedynie przejawem Źródła/Boga i jest po coś.I żadne słowo nie będzie miało wtedy mocy mieć nad Tobą władzy a wszystko co doświadczyłeś / łaś związane z tymi słowami stanie się nie ZŁEM tylko KATALIZATOREM ZMIANY.
Bo się musiało to stać aby stać się świadomym tego.
A potem zmienić osąd.
Bo tak naprawdę to jest jedynie JAM JEST i się szerzy wszystkim i wszystkimi będącymi jednym.
P.S. Na zdjęciu Pan Puchacz. Kto jest w klatce? On czy Ty? A może nikt bo to tylko siatka jest a to czy ktoś jest w klatce zależy od oceny Puchacza jak i Ciebie. Puchacz może być szczęśliwy, że znalazł kawałek edenu odgrodzony od świata gdzie go wszyscy chcieli zjeść a Ty oceniasz to inaczej. A tak naprawdę jest to neutralna fota jaką każdy odbierze tak jak sam ją odbierze. Mógłbym zapytać kto na focie jest za płotem, ale po co dowalać do pieca?
Właśnie lecimy z twinem kolejną rundę pracy z cieniem, jeśli można to nazwać cieniem.Tak naprawdę to pozbywanie się złudzeń lub przekonań, że coś jest prawdziwe a nie jest.Tak już zupełnie naprawdę każda runda to obejmowanie świadomością, że:
Bóg/Źródło jest i się nami objawia więc możesz odpuścić sobie wszystko.
Będzie działo się samo, bo jest ustalone i nie masz wolnej woli.
Bóg jest, moje ja myśli, że jest oddzielone i tworzy a prawda jest inna.
Generalnie jak Ci się spontanicznie przebudziło kundalini (energia duchowa) to po prostu wszystko się dzieje samo.Każda runda to wpuszczanie świadomości do naszego ja.I od dramatu przechodzi to do radosnego festiwalu ojej ja takie gówno miałem w głowie? :DW końcu po prostu olewa się ego obserwując co się dzieje wiedząc, że dzieje się to czym Bóg się objawia.
Z każdą rundą jest mniej napinki a więcej świadomości, że wystarczy
PODDAĆ SIĘ
ZAUFAĆ
ODDAĆ PROWADZENIE „sile wyższej” Bo jesteś Ojcem i dzieckiem jednocześnie, jak każdy.
Na tym świecie nie ma ani jednej osoby jaka by nie była zajebiście doskonałym JUŻ w tym momencie Bogiem jaki się przejawia taką a taką formą (ciałem, rzeczą, zdarzeniem).Po prostu wszystko jest zatopione w Bogu jaki KREUJE mną, Tobą i wszystkim.Po to jest postrzeganie oddzielonych osób aby można zaobserwować tę kreację.
I już… obserwuj.
No ale mamy EGO 😀 a po co? Po co nam ego?
No właśnie, żeby była zabawa 😀 chociaż na początku to zabawa wydaje się być mocno gówniana, co nie? 😉
Skoro tak jest, to:
1. Jesteś bezbłędna.
2. Jesteś z góry skazana na sukces bo zawsze odgrywasz to co masz odegrać.
3. Wszelki opór nie ma sensu.
Po prostu obserwuj.
Czym jest obserwacja, a niech emocje lecą!!!!Dajesz!!!!
Wylecą przelecą i staniesz się świadoma czegoś w gotowości do kolejnej rundy.
Jak wygląda runda?
Powstaje rozwdzięk pomiędzy tym co czujesz a co Ci mówi ego.to słynne.. hmm COŚ JEST NIE TAK 🙂 jak to czujesz to wiedz, że coś się dzieje 😉
U mnie to jest dosłownie sprzeczność pomiędzy tym co mi schodzi z „góry” a tym co mi siedzi w ego.
Śni się jedno, głos mówi jedno, ego chce drugie.
I tak wpadasz w totalną rozpierdolkę góra mówi rób tak a ego rób srak.
Jak już masz dość „góra” daje wskazówki co robić.
Prędzej czy później zauważysz cuda jakie się dzieją, a to wpadniesz na kogoś co Ci coś powie, a to dostaniesz sms od kogoś, a to nagle zobaczysz zlot właścicieli rejestracji 888 albo 444 albo cokolwiek jeszcze innego co poczujesz w sercu, że jest właśnie takim znakiem.
Dlatego … obserwuj… Wycisz się… obserwuj.
A masz ochotę na wnerwienie…. brawo Ty! Działaj! Jesteś niczym mniejszym niż Dziecko siedzące po prawicy Stwórcy jaki właśnie pragnie abyś dostała kurwicy na coś 🙂
Po co? On to wie, ani Ty ani ja nie wiem.
Smakuj, obserwuj, doświadczaj 🙂
Patrz co się dzieje z Tobą, Twoim ciałem, Twoimi emocjami, Twoim umysłem.Czuj, czuj… rozpoznawaj, wszystko dokładnie serwuje Źródło aby zrobić Tobą co trzeba.
Ba nawet fajnie jest zrobić doświadczenie a będzie na moje!
Objawia mi się nie rób tego… a takiego wała! Ja będę to robić!I przeżyj sobie doświadczenie ja robię po swojemu aż się zmęczę bo z tyłu głowy WIEM, że to bez sensu.
Co nie zrobisz zawsze jest dobrze, Źródło się Tobą przejawia.
Więc można by powiedzieć, że Bóg wie, że ja będę tupać nóżką dlatego mi zsyła to doświadczenie, żebym poznał, że tak robię i, że to bez sensu.
Coś w stylu Synu nie jedz słodkiego… a takiego wała! Ja będę jadł słodkie.. i w końcu dochodzisz do ściany… masz serdecznie dość słodkiego 🙂
Gdzie się nie obrócisz to tylko Bóg jest, kto Ci co nie zrobi to tylko Bóg jest.
To w sumie też jest dramatyczne dla ego 😀 … kurw… jesteśmy bezbłędnością a gdzie moje egotyczne plany, lęki strachy?W sumie to po co mi to ciało, ego i to wszystko… ja pierdolę ku mać 😛
I tak za jakąś rundą dochodzisz do świadomości… Bóg robi kolejną rundę swojego planu.
Po prostu już wiesz, że będzie oki, już wiesz, że się samo robi, już wiesz, że to co pokazuje góra to prawda i tylko zostaje obserwować co robi ego i słuchać serca.
Ego się wypłacze i… kolejna runda 😀 a każda runda to większa świadomość i więcej śmiechu a mniej łez.
W końcu to człowiek ma samą bekę z siebie samego.
I pojawia się po prostu kocham… bo to co było złem wcielonym okazuje się być trampoliną do świadomości tego, że to było dobre.
Uwagę kieruje się w siebie samego, widzi się błędne postrzeganie czegoś w sobie, swoje oczekiwania i złudzenia.Widzi się dramaty ego SWEGO 🙂 i w końcu coś co pozornie było bubą bo nie było po mojemu staje się wielkim WOW!
Dzięki Ci osobo ABC za to chujo.. doświadczenie, po czasie ono było zajebiste!
W końcu zaczniecie się łapać, że każde jest zajebiste a im gorsze dla ego tym ciekawsze rzeczy się będą działy.
W końcu wpada się w masochizm… ŁAŁ! Ale rympał!! Łoooo grubo!!!! Co tam we mnie siedzi?Aha 😀 to sobie wyjdzie i pójdzie bo to tylko kolejna runda Źródła ze samym sobą.
I rundy są krótsze a samopoczucie lepsze i świadomość tego, że ten świat to jest na niby większa.
A jak jest na niby to po co się napinać?
Rób co czujesz, jesteś bezbłędnością!
Tylko czy to dzisiaj udźwigniesz? 😀
Aaa i w końcu zostaje tylko kochać!
Bo jak masz świadomość, że doświadczenie od osoby ABC jakie było ujowe a stało się zbawieniem to… jak tu nie kochać osoby ABC?
I nie mówię tylko o Twinie ale ogólnie.
Ta świadomość to taki rubikon za jakim po prostu ciężko mieć żale czy osądy bo widzisz jedynie Boga jaki W TOBIE robi porządek ze złudzeniami.
Bliźniaczy Płomień nigdy się nie oddala.
Jego tak naprawdę nie ma. Nie ma Beaty (mój Twin).
Jest tylko Bóg/Źródło jaki udaje Beatę a dokonuje rozwoju mnie samego. Nie ma żadnego człowieka na tym świecie. Jest tylko Bóg jaki dokonuje rozwoju mnie. Zrozumienie tego jest wielkim krokiem w przerwaniu błędnego koła uciekania i projektowania że TWIN JEST TAKI SRAKI I OWAKI. To zawsze moje postrzeganie Twina jest takie srakie i owakie.
W końcu przychodzi miłość i tylko miłość. To też nie jest takie jak się ego wydaje, to często ogień, oddanie pola duszy.
Ja często Beacie mówię czy piszę takie rzeczy, że w życiu bym tego nie napisał bo bym dostał bana, to tylko LEKCJA dawana mi przez JAM JEST.
Lekcja nabierania zaufania do JAM JEST do duszy. Bo jak naprawdę WSZYSTKO JEST USTALONE w tej drodze. Jesteś Twinem WSZYSTKO ustalono bo po coś tutaj jesteś.
Dusza rządzi bo to ona ma Ciało i ona wie jak ma to wyglądać. A całe ćwiczenie ma na celu wyćwiczenie mojego JA jakie jest w JAM JEST aby zrozumieć, że jestem wykonawcą woli Ojca a nie sprawcą woli.
Jestem Bogiem w obszarze serca i jednocześnie jego stworzeniem. Jedynym. To pozwala na użycie mojego (mojego hehe) ciała do interakcji z Twinem jak sobie Bóg to ustalił. I poddanie się temu daje święty spokój i pokój. Po prostu kochasz co by się nie działo bo wiesz, że to Bóg coś robi a nie Beata i jej ego. Ego tak naprawdę to właśnie nasz sen o tym, że my sprawiamy a ciało jest realne i śmierć jest rzeczywista. Ego się ma i będzie miało do kiedy ciało trwa, ale cały dowcip polega na ćwiczeniu w OLEWANIU ego. Mojego ego, olewaniu mojego ego i tylko mojego. Im bardziej olewasz ego tym więcej miłości płynie z Ciebie, stajesz się przekaźnikiem woli Boga, zgrywasz się z tym co ma się stać i nic Cię nie zaskakuje, wszystko jest radością. A nic nie musi wyglądać tak jak my chcemy. I dochodzimy wtedy do… MIEJ WYJEB…NE a będzie Ci dane. Ojciec wie co potrzebujemy i nie zostawia nas bez pocieszenia.
Byłem dzisiaj nad Bałtykiem.Zobaczyłem morze, tę mnogość fal.Wyobraźcie sobie, że każda z nich to jeden człowiek, jedno życie ciało-umysłu kończące się na falochronie.
Każda widzi pełno innych bo jak byk widać, że są podzielane, te bardziej z prawej świętują, że duduś wygrał, te bardziej z lewej płaczą, że trzasku przegrał, żadna z nich nie widzi falochronu na jaki nieochronnie wpadnie.
Wiadomo inne owszem odchodzą a ja jestem nieśmiertelna.Inne się schodzą inne rozchodzą w złości lub radości.Jeszcze inne cierpią, że są za male, inne są szybsze, jeszcze inne zabrały więcej muszelek i się tym chwalą kolejnym….jeszcze inne odkryły, że coś jest pod nimi i można się z tym łączyć, jeszcze inne za muszelki zrobią innym falom wgląd w to co pod nimi jest, są takie jakie umieją z glonów czytać przyszłość, inne twierdzą, że karma to fakt, jeszcze inne, że morze to mit …..
Każda ma swój patent na życie i on najczęściej jest inny niż one są aktualnie, a się osądzają, że za mało tego, chcą być jak tamta, nie chcą jak siamta…. mają całe systemy wartości, co jest złe co dobre, wypierają, że falochron czeka nieuchronnie i ciągle szukają skąd się wzięły ale nie chcą tej prawdy poznać bo wolą się same ograniczać.A wystarczy zanurkować w siebie samą….
A MORZE KOCHA TE SWOJE FALE I CZEKA AŻ FALE SIĘ ZORIENTUJĄ, ŻE POWSTAŁY W MORZU, SĄ W MORZU, WYKONUJĄ WOLĘ MORZA, WRÓCĄ TEŻ DO MORZA BOWIEM SĄ JEDNYM WIELKIM MORZEM.
i MAJĄ WOLNĄ WOLĘ spać swój sen o oddzieleniu od morza albo objąć świadomością, że same z siebie nic nie mogą i się poddać aby płynąć zgodnie z wolą MORZA mając niebo na ziemi nie wiedząc co jest po co a wiedząc jedynie, że MORZE kocha fale więc im wszystko co trzeba da.
Kiedy przychodzi do Ciebie mistrz i coś Ci mówi, oznacza to, że nie czujesz się godna/godny być mistrzem. Żyć jak mistrz przekazuje to nic innego niż ostateczny lęk przed staniem się mistrzem. Mistrz sam Ci tego nie powie bo Cię kocha absolutnie, stąd często wysyła inne ciało-umysły jak to mawiał Jeshua aby Ci dać wskazówkę.
Czy zatem chanelowanie mistrza lub słuchanie mistrza jest złe? Wszystkim kieruje BÓG, wszystko ODTWARZAMY, przypominamy sobie tylko to co już jest ustalone, odgrywamy rolę. Stąd jest to wyrazem ekspresji Boga, bowiem nasze ciału-umysły nie przyjmą do siebie niczego czego nie uznają za logiczne lub nie doświadczyły.
Dlatego do kogoś wpada Jeshua do innego Magdalena do jeszcze innego jakiś Anioł. A tak naprawdę to zawsze wpada Stwórca (Sprawca) jaki daje Ci zaproszenie do bycia godnym stania się jego JEDNORODNYM DZIECKIEM (wykonawcą). Aby nim być wystarczy zaufać, przestać się lękać, bowiem już od zawsze nim jesteśmy, jesteśmy kochani, godni, tylko sami się osądzamy jako słudzy Pana a nie jego dziecko. Ojciec kocha więc daje spać dalej. A doświadczenia często pozornie ZŁE dają nam okazję do zaproszenia Ojca do siebie. Bowiem sami z siebie nic nie możemy, jedynie Bóg sprawia. Dlatego nie możemy nawet popełnić błędu, dlatego ego także działa w Bogu, on ma swój plan i wszystko z ego włącznie jest nim. Wystarczy odważyć się to zrozumieć i zacząć szlifowanie SWOJEGO MISTRZOSTWA TERAZ, już, staniem się żywą obecnością MISTRZA w sobie. Ty jesteś MISTRZEM moje dziecię Ojciec prawi i czeka aż dziecię to pojmie nasłuchując czym Ojciec chce się objawić.
Tylko jedno pragnienie nas dzieli od mistrzostwa.. pozbycie się lęku i poczucie się godnym siedzenia po prawicy Ojca. Służba ta jest słodka i radosna, bowiem Ojciec ZAWSZE wie czego potrzeba dziecku i dosłownie dzieją się cuda, cuda jakie sprawia Ojciec poprzez siebie aby Dziecko miało jak wykonać jego wolę TUTAJ TERAZ.
Mistrzostwo zawsze doprowadza do rozwiania zasłony ego, że ten świat jest, doprowadza do zrozumienia, że każde cokolwiek z tego świata jakim przegniemy zaopiekować się sami, jest skazane na cierpienie bowiem Ojciec ma swój plan i go wykona nami nawet jak my mamy inny. Rodzi to poddanie i słodycz prostoty słuchania Ojca tu i teraz. Bowiem On zawsze opiekuje się Tobą w pełni i zawsze jest tak jak ma być, bowiem nie ma nic poza myślą, jego myślą, jednią w jakiej nasza tożsamość jest jedynie częścią jego planu.
Jedyny więc konflikt to tak naprawdę nasze ego nie chcące poddania się i detronizacji, bowiem ono jest do wykonania tego czym się chce Bóg objawić a nie sprawcą jak ego myśli.
Ego to boli bowiem żaden król nie chce zejść z tronu samodzielnie, ale Ty już wiesz co czym jest. Ty już wiesz, że wszystko co się działo to wola Ojca była i ona była zawsze dobra bo nie ma nic poza Bogiem, nie ma zła, nie ma przypadków, nie ma cierpienia, tylko ego nam wciska kity, że coś jest złe, że cierpimy, że jest piekło itd.. a jedne piekło to ego właśnie.
Jak się z niego wydostać, poczuć się godnym bycia mistrzem teraz.
Przestanie przychodzić do was Wasz mistrz zacznie mówić do Was Wasz wewnętrzny głos jedynego Mistrza jaki jest. Głos Boga.
Wszyscy mistrzowie jacy do tej pory przychodzili zaczną z Wami świętować to, że kolejny uczeń zapragnął być godnym PRZYPOMNIENIA sobie, że już mistrzem jest.
Czego Ci to czytający serdecznie życzę!
Wykonawca grafiki
To co się wydarzyło, dobre było to. To Ty jesteś przepychana od momentu do momentu.
Dzisiaj mi w nocy to usłyszałem:
„To co się wydarzyło, dobre było to. To Ty jesteś przepychana od momentu do momentu”.
Mały komentarz do tego:
Jeshua mawiał, że wszystko się wydarzyło zanim nastał czas i to jest prawdą. Córko/ Bracie, Bóg jest, jest świadomą istotą jaka ma swój plan. Więc Twoje życie jest odgrywane a nie kreowane. Gdzie jest Bóg? W Tobie!
Usłyszysz go jak wyciszysz umysł i pozbędziesz się leków a także poczujesz się JUŻ GODNA, JUŻ TERAZ stać się ŻYWĄ OBECNOŚCIĄ BOSKIEGO UMYSŁU W SOBIE. To jest chrystusowy stan umysłu. Bóg jest SPRAWCĄ, on zawsze tworzy bo nie ma nic poza nim, zwiemy go Bogiem Boską Mocą, Żelkiem, WcKaczką, Abba, Duchem Prerii albo czymkolwiek jak to nazwiesz co jest siłą będącą wszystkim i wszędzie, fizycy mówią na to Kwantowe Pole Nieskończonych Możliwości 😉
Ty jesteś jego ukochanym dzieckiem CÓRKĄ jedyną/ SYNEM jedynym … WYKONAWCĄ. Ten co wie, że Bóg jest i zawsze to on sprawia rozumie, że sam z siebie nic nie czyni.Skoro Bóg jest we wszystkim i wszędzie to nawet jest w EGO człowieka, TAK! Jest w EGO CZŁOWIEKA, tym z jakim uduchowieni poszukiwacze wysokich wibracji walczą, wypierają się go, udają, że go nie mają itd.. to ego właśnie jest od oceniania co jest dobre a co złe, to Twoje ego mówi Ci, że ktoś wysysa energię, to Twoje ego mówi, że jest coś złe, coś należy naprawić… a co to ego by nie mówiło i co byś nie robił i tak wykonujesz wolę Boga.
Twoja WOLNA WOLA to jedynie kolejny dzień spania, że TY możesz kreujesz i… cierpisz..
Skoro Bóg jest we wszystkim i wszędzie TO KOGO CHCESZ NAPRAWIAĆ? GDZIE WIDZISZ BRAK ZŁO? KTO WYSYSA CI ENERGIĘ? Twoje i tylko TWOJE własne EGO!
Zrozum, że WSZYSTKO jest już ustalone i WSZYSTKO jest przejawem Boga. Wszystko dlatego jest neutralne bowiem jest z Boga a Bóg jest miłością więc wszystko jest dobre. Skoro jest dobre to co naprawiać chcesz? To tylko egotyczny umysł nam mówi, że osoba XYZ cierpi bowiem…. a ona zbiera swoje doświadczenia aby zrozumieć, że Bóg jest. zapamiętaj dobrze zdanie
TO CO SIĘ WYDARZYŁO ZAWSZE BYŁO DOBRE
bowiem to Bóg prowadzi Twoją duszę i intelekt abyś pojął/pojęła jaka jest prawda i kto kim jest.
Twój intelekt przyjmie jedynie rzeczy jakie są dla niego logiczne. Sam na kolanach błagałem Boga jako ateista! materialista! aby mi pomógł, odebrał mi wszystko.. z boku moi przyjaciele płakali jak ŻYCIE MNIE DOŚWIADCZYŁO BOLEŚNIE.
Po roku od tego czasu dziękuję Bogu za to wspaniałe doświadczenie, wyrwał mnie ze snu w taki oto brutalny dla ego sposób. Więc od teraz jak widzisz, że ktoś cierpi zrozum.
TO BÓG zsyła mu doświadczenia rozwijające jego duszę.
Zapytaj się jedynie JAK CZUJESZ a nie myślisz że czujesz… w sobie samej, w sobie samym:
WEŹ KILKA GŁĘBOKICH ODDECHÓW ABY SIĘ USPOKOIĆ I
ZAPYTAJ W MYŚLI BOŻE OBJAW MI CO MAM ZROBIĆ W TEJ SYTUACJI.
Odpowiedź będzie Ci dana.
Bowiem nie ma nic poza myślą nie ma nawet energii a tym bardziej zła i tego świata, to wszystko iluzje takie same jak to, że słońce krąży po niebie… krąży prawda? A każdy wie, że prawda jest inna. Więc jak widzisz, że ktoś cierpi to prawda również jest inna, to tylko lekcja od Boga dla niego a Ty się zapytaj jedynie czy masz w niej uczestniczyć.
Rysunek: Sylwia Malinowska
Ludzie pełni pokoju tak naprawdę nie myślą, oni nasłuchują. Wszystko zawsze jest po coś, po co? Bóg się chce nimi objawić, ego też jest w Bogu aby było zabawniej.
Bóg przejawia się wszystkim, zawsze i wszędzie. My sobie wszystko przypominamy a nie uczymy, a to co było to lekcje od Boga aby sobie przypomnieć to, że jedynym mistrzem jest Bóg. Bóg w nas dlatego jesteśmy jednorodnym dzieckiem Boga, on sprawia a my wykonujemy, dlatego też nie ma nic poza nim, nic na zewnątrz a jeśli o cokolwiek się jeszcze my troszczymy to oznacza, że jeszcze mamy lęk przed całkowitym się poddaniem, mamy lęk przed odpowiedzialnością, że jeśli cokolwiek jest „źle” to oznacza, że cenimy jeszcze jakieś symbole tego świata, a one zawsze kończą się dlatego są symbolem śmierci.
Czym zatem jest zostaw wszystko i chodź za mną… czy to oznacza, że mamy oddać dzieci do sierocińca, sprzedać wszystko, zostawić żonę i lecieć do jaskini medytować aż ciało odejdzie.. nie 🙂
to oznacza zaufanie Bogu w sobie jaki jest jednią z każdym człowiekiem i czymkolwiek, że on WIE CO CI POTRZEBA więc to dostaniesz.
Wtedy przestaje się cenić ile masz pieniędzy, jakim samochodem jeździsz, jaką pracę masz, co robisz i co będziesz robić, z kim będziesz , co będą robić dzieci i czy w ogóle będziesz żyć jeszcze jutro, słodkim staje się nasłuchiwanie MISTRZA w sobie.
Słodkim staje się rozpoznanie, że nie potrzeba nagrań Piotra, że nie potrzeba filmów z przekazami kogokolwiek , że nie potrzeba channelingu Jeshuy ani jakiejkolwiek książki czy spotkania z zewnątrz… tylko cichy głos w sobie Cię prowadzi mocniej i mocniej ku zrozumieniu, że TY jesteś, Piotrem, Jeshuą, Magdaleną i każdą osobą jaka była i będzie na tym świecie i innych bowiem jesteś JEDNIĄ z każdym. Ponieważ jesteś JEDNIĄ i wiesz, że OJCIEC wie co Ci potrzeba po prostu z ufnością i radością NIE WIESZ jak będzie wyglądać dzień a zawsze jest ciekawy.
I tak powstaje święta trójca… Bóg Ojciec sprawca, istota inteligentna jaka ma swój plan, Syn/Córka, wykonawca woli Ojca oraz Duch Święty… prawidłowe rozumowanie w umyśle Syna/Córki.
Zatem pomyśl kim się otaczasz, co cenisz, czego pragniesz… czy są to rzeczy tego świata czy Nieba?
Zatem pomyśl czego się boisz i jakie masz lęki.
Pomyśl czy jesteś godny JUŻ TERAZ być ŻYWĄ OBECNOŚCIĄ BOGA W TOBIE, BYĆ JUŻ Chrystusem, już teraz!
Stań się nim zapragnij tego, nie pragnij iść za Jeshuą pragnij tego!
Bowiem TY jesteś JEDNYM z BOGIEM a więc nie możesz popełnić błędu!
Przestań się tylko lękać i zbierać symbole tego świata a zaleje Cię obfitość bowiem jesteś JEDYNYM dzieckiem BOGA a on WIE czego potrzebujesz.
Tego świata po prostu nie ma, nawet fizyka kwantowa to potwierdza, jest tylko myśl.. czyja? Ojca i kiedy staje się Twoją myślą stajesz się jednym z całością stworzenia.
I na końcu nic się nie zmienia, jest jak było, żyjesz, masz związek, masz dzieci, masz radość, miłość obfitość ALE WIESZ KTO JEST TEGO SPRAWCĄ A KTO WYKONAWCĄ i nie jesteś do tego przywiązany. Kiedy odejdzie dziecko wraz z żoną w wypadku komunikacyjnym będziesz WIEDZIAŁ, że Ojciec tak chciał i nie odczujesz straty przelewając dalej miłość Boga.
Kiedy Ojciec pokieruje Cię do lasu w miejsce gdzie odkryjesz tonę złota mając od tygodni sny o kopaniu studni w Sudanie będziesz wiedział, że masz natychmiast sprzedać to złoto i jechać za te pieniądze kopać studnie w Sudanie.
Kiedy będziesz czuć, że masz się z kimś spotkać na drugim końcu Polski tylko po to aby mu powiedzieć dwa zdania od Boga dla niego to po prostu nie patrząc na nic zrobisz to, a kiedy poczujesz ogromną chęć na lody zjesz lody bowiem Bóg będzie chciał się Tobą objawić na tych lodach amen